PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=470328}

Korrida życia

Bacon's Arena
7,2 54
oceny
7,2 10 1 54

Korrida życia
powrót do forum filmu Korrida życia

Natomiast co do blokowania moich tematów, to bez sensu tak blokować tematy bez ich czytania, które umożliwiłoby stwierdzenie, że nie były niezgodne z regulaminem. I oczywiście nie najlepiej to świadczy o jakości moderacji (najwyraźniej jest przeprowadzana na szybko i powiedzmy sobie wprost "na odwal"). Natomiast co do osoby zgłaszającej je do zablokowania, to dziwię się poziomowi złośliwości oraz temu, że ktoś potrafi nakłamać i nakręcić tak przekonująco, że moderator zablokuje zgodny z regulaminem temat. No, ale ludzie mają różne hobby jak widać i za mało odwagi by napisać bezpośrednio do mnie w czym problem.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Nie zakładaj tematów pod tym filmem tylko napisz recenzję albo opis tego filmu. Może przejdzie i dowiemy się o czym jest ten film :)

ocenił(a) film na 10
jaczylion0

Zakładałam tematy z innego powodu. Nie zawierały żadnych spoilerów ani niczego innego co by łamało regulamin. Domyślam się kto chciał żeby zostały zablokowane choć nie widzę sensu w jego postępowaniu. Natomiast inna sprawa to to, że skoro zostały zablokowane, to musiały zostać zablokowane bez czytania ich treści, bo na sto procent nie łamały regulaminu. I to mi się nie podoba. Blokowanie wpisów faktycznie łamiących regulamin jak najbardziej popieram.

Co do filmu, to przedstawia podejście Bacona do życia i sztuki. Zawiera wypowiedzi osób z nim związanych, w jakiś sposób go znających oraz rozmowy z samym Baconem. Można by to opisywać w postaci recenzji z tymże byłby to po prostu opis samego Bacona, jego filozofii życiowej itd. Dla mnie jego postać jest fascynującą, ale czy dla Ciebie to będzie interesująca tematyka zależy od tego czym się interesujesz i w dużym stopniu też od tego jakie masz w ogóle podejście do życia i świata, a w tym stosunek do rzeczy perwersyjnych czy będących na granicy perwersji bądź jakiegoś tabu. Bacon poruszał się na tej granicy. Potrafił dotykać najbrudniejszych elementów życia jednocześnie jednak pozostając czystym. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, dla wielu osób byłoby to niszczące, prowadzące do upadku. I dlatego też wiele osób ma naturalny odruch wstrętu w stosunku do tego rodzaju tematyki. To nie jest złe, bo to rodzaj samoobrony, z tymże takim ludziom takie osoby jak Bacon, ich poglądy czy ich twórczość nie spodobają się lub/i pozostaną dla nich niezrozumiałe.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Filmu pod którym piszemy jeszcze nie widziałem, ale postaram się obejrzeć zachęcony twoim opisem tego filmu. O Baconnie dowiedziałem się przed chwilą że żył, tworzył i umarł bo niewiele udało mi się znaleźć o nim w internecie, ale zaciekawiło mnie jedno zdanie i gdybyś była taka dobra i rozwinęła to zdanie tak żebym wiedział o co chodzi a szczególnie o te najbrudniejsze elementy życia.

"Potrafił dotykać najbrudniejszych elementów życia jednocześnie jednak pozostając czystym. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, dla wielu osób byłoby to niszczące, prowadzące do upadku"

ocenił(a) film na 10
jaczylion0

Tzn. no przynajmniej według mnie - według mojej oceny/mojego sposobu postrzegania/mojego spojrzenia - pozostał czysty. W sporym skrócie chodzi o to, że interesował się i pogrążał w tych tzw. ciemnych aspektach człowieczeństwa. Już sam fakt bycia homoseksualistą jest dla wielu ludzi tożsamy z perwersją. Ale tu chodziło o więcej. Trochę przypomina mi to podejście Rimbauda, który wprawdzie nie był typowym homoseksualistą, a używał homoseksualizmu jako formy eksploatowania różnorodności doznań, poznania pełni człowieczeństwa od strony seksualności, badał granice zepsucia, różnorodności zachowań, osobowości, jak i peryferie szczerości czy hipokryzji w związkach. Był taki głodny doznań, zgłębiania człowieczeństwa. Bacon był typowym homoseksualistą, jednak i u niego było też dużo z tej eksploracji tych sfer życia w celach poznawczych jakby przy okazji samego bycia homoseksualistą. Tak jakby nigdy - świadomie czy nie - nie przepuszczał okazji do poznania wszelkich aspektów człowieczeństwa. Zagłębienia się w tym na tyle na ile to możliwe. Pójścia najdalej na ile się da. Rozwiązłość, prostytuowanie się, daleko posunięte zabawy sadomasochistyczne - aż do granic, kiedy stają się naprawdę niebezpieczne. Balansowanie na samej granicy kompletnego upadku choćby pod tym względem. Nie chodzi mi o to jak kto postrzega moralność. Zajmowanie się różnego rodzaju perwersjami i w tym seksualnymi jest o tyle niebezpieczne, że niewiele osób potrafi z tego wybrnąć. To mocno działa na wielu plaszczyznach. Daje dużo wiedzy, ale jest bardzo ryzykownym postępowaniem, choć według mnie wartym ryzyka. Trzeba zachować pewną równowagę. Umieć zatapiać się w tym, badając to, poznając itd. - zgłębiając naturę człowieczeństwa - i potrafić później czy jednocześnie zachowywać się jak normalna czy przynajmniej mniej więcej normalna osoba. Potrafić mieć także zupełnie normalne relacje z przeciętnymi ludźmi nie przejawiającymi tego rodzaju zainteresowań. Znaleźć równowagę między swoimi wypadami w te ciemne zakątki duszy, a życiem zupełnie normalnym, zrównoważonym psychicznie, emocjonalnie, społecznie akceptowalnym. Robić ciągłe "wycieczki" do tej ciemnej sfery życia człowieka i umieć z nich wracać. Nie stoczyć się przez nie. Jego kochanek na przykład nie potrafił w ten sposób. Jego to zbyt niszczyło aż do popełnienia samobójstwa.

Myślę, że Bacon miał bardzo uważne i głębokie podejście do życia, świata, do samej istoty człowieczeństwa. Różne ciekawe myśli. W tym filmie jest taki fragment, gdy opowiada o tym jak jego matka rozmawiała z nim przez telefon tuż po tym jak komuś z rodziny urodziło się dziecko. I pierwsze co mu powiedziała, to że noworodek ma po pięć paluszków u rączek i u nóżek, że wszystko fizycznie w porządku. I Bacon pomyślał wtedy, że to ciekawe, że choć oczywiście chce się, żeby dziecko było zdrowe, co wydaje się naturalnym, logicznym odruchem, to jednocześnie jest w nas ta silna obawa przed potworem. Przeświadczenie, że czyha na na każdym kroku. Czy to potwór dosłowny w sensie fizycznych deformacji, czy to w sensie deformacji osobowości. Duża część naszej osoby stale spodziewa się potwora, nawet jeśli - i raczej często - jest to zupełnie podświadome - nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak jakby przeczuwamy tą stałą obecność tej ciemnej strony człowieczństwa.

Może wydaje Ci się to dość banalne, ale to jest ciekawe. Roztrząsanie kwestii czego się boimy i na ile się boimy, a na ile tego wyczekujemy czy nawet pragniemy. To podobnie jak z twórczością Hansa Bellmera. Silnie działa, podoba się, choć wydaje się, że nie powinna. Jest pełna deformacji ciała, perwersji, które na zdrowy rozum powinny odstraszać, a jednak wiele osób przyciągają, intrygują i podniecają. Mówi się, że prawdziwe piękno zasadza się na niedoskonałościach i to fakt, bo ktoś zupełnie piękny w taki standardowy sposób - bez skazy, z idealnymi proporcjami - wydaje się sztuczny - jest piękny, ale jednocześnie nie ma tego haczyka przykuwającego uwagę, wydaje się pusty, powierzchowny. Nie ma tego czegoś, co może być w sumie brzydkie czy być ułomnością, ale intryguje, zaprząta myśli, często wprost prowadzi do obsesji na punkcie tej osoby. Te wszelkie skazy i brudy czynią głębię, albo po prostu z nią współistnieją, czy może jeszcze inaczej - są jej oznaką. Zbyt piękne odsłania pustkę.

Nie wiem czy lubisz filmy Greenaway'a albo von Triera. Prezentują różne style, ale są w nich pewne cechy wspólne - skłonność do zainteresowania brudami, perwersją. Jest szereg artystów "badających" te rejony. Z naszym rodzimych świetnym przykładem jest Witkiewicz. Jest też wielu udawanych artystów, którzy stylizują się na tego rodzaju twórców po to by jechać na bulwersowaniu odbiorców. Ja widzę różnicę, bo widzę u nich płytkość, zwłaszcza, gdy taki człowiek ma coś powiedzieć - widać, że nie ma przemyśleń, że usiłuje udawać głębię, której w istocie nie ma, a jego dzieła nie działają bezpośrednio na emocje. Widzę, że ta maniera sztuki jest udawana. To jest jednak zawsze rzecz subiektywna. Ktoś inny może jednak widzieć w tym głębie, choć według mnie to będzie konsekwencja braku głębi u samego tego odbiorcy. No ale jednak oczywiście to na ile kogoś się uważa za prawdziwego artystę, artystę w ogóle, a na ile za osobę udającą artystę - jest rzeczą bardzo subiektywną.

W każdym razie zajmowanie się tego typu tematyką - brudną, perwersyjną, często na granicy obcowania z szaleństwem czy śmiercią - może doprowadzić do upadku w znaczeniu choćby choroby psychicznej. Ta tematyka jest bardzo ciekawa, ale nie dla każdego. I jeśli kogoś to nie pociąga, to nie ma w tym nic uwłaczającego tej osobie. Po prostu jest inna od tych, które to pociąga. Czego innego potrzebuje, co innego jest dla niej niebezpieczne czy bezpieczne. Nie powinna się zmuszać i ma prawo uważać tego rodzaju twórczość za nieciekawą. To będzie przynajmniej szczere, bo dla niej nie będzie ona ciekawa.

Nie wiem czy odpowiedziałam Ci na Twoje pytanie. To trochę podobnie jak z byciem psychiatrą albo np. patologiem sądowym czy detektywem śledzącym mordercę. To Cię rozwija, wzbogaca, poszerza zdolność pojmowania (ogólnie i w tym istoty człowieczeństwa) ale i jednocześnie można tego nie wytrzymać.

A wracając do tego filmu jeszcze, to też jest bardzo dobrym sam zamysł tytułu i tej korridy przewijającej się przez film. To idealnie oddaje Bacona. Stąpanie po tej granicy śmierci. Korrida jest kontrowersyjna. Z jednej strony niewątpliwie jest to jednak sztuka, z drugiej jest to w końcu mord i to taki, jakby to rzec, na swój sposób odrażający właśnie dlatego, że jest z niego czynione dzieło sztuki. Dzieło sztuki ze śmierci. To bardzo dobrze pasuje do Bacona i jego twórczości. I jest w tym też wyzwanie dla hipokryzji tego rodzaju, że zwierzęta przeznaczone do uboju traktuje się dużo gorzej niż byki do korridy, a i zabija się je jednak także w gorszy sposób (wbrew temu, jak może się wydawać wielu ludziom), przy czym mięso z byka zabitego w korridzie przeznacza się do celów kulinarnych, rogi i inne części jego ciała także się wykorzystuje. To takie zastanawiające na ile można uważać za ok zabijanie zwierząt przeznaczonych do uboju źle traktowanych przez całe ich życie i zabijanych często w makabryczny sposób, a na ile jednocześnie bulwersować się korridą. Jeszcze jeden przejaw ludzkiej hipokryzji.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Odpowiedziałaś na moje pytanie a nawet mogę śmiało napisać że przygniotłaś mnie odpowiedzią. Rozprawienie się z tym co napisałaś zajmie mi trochę więcej czasu. Wiele rzeczy z tego tekstu jeszcze nie zrozumiałem ale nasuwa mi się w tej chwili jedno pytanie. Co może dobrego przynieść zagłębianie się w te ciemne aspekty człowieczeństwa? Może odpowiedź jest gdzieś w tekście powyżej ale jeszcze jej nie znalazłem. Już chyba znalazłem. Jednych jak piszesz prowadzi to do rozwoju a innych może nawet zabić. Ale jak się teraz znowu zastanawiam to ten rozwój poprzez zagłębianie się w ciemne aspekty człowieczeństwa nie jest najlepszym sposobem i niekoniecznym do rozwoju, są mniej ryzykowne sposoby. Wydaje mi się że zagłębianie się w te złe rzeczy prowadzi do złamania człowieka a gdy zaczynam myśleć o złamanym człowieku to widzę twarz tej młodej dziewczyny z filmu "Requiem dla snu". Wydaje mi się że każdy kto przekracza ciemne granice traci na wrażliwości. To jest za trudny temat dla mnie. Dzięki i pozdrawiam

Marnujesz się tu na filmwebie

ocenił(a) film na 10
jaczylion0

Paradoksalnie jest jednak tak, że interesowanie się ciemną stroną człowieczeństwa wcale nie musi prowadzić do zmniejszenia wrażliwości, a wręcz przeciwnie. Tylko to wszystko zależy od tego na jakim etapie rozwoju duchowego jest dana osoba i z jakich pobudek wynika jej zainteresowanie. Dlatego też pisałam, że zupełnie dobrym i prawidłowym jest, że wiele osób ma odruch wstrętu czy ogólnie niechęci do zbliżania się do tego typu tematyki. Trudno to wszystko w jakiś krótki sposób objaśnić. Z jednej strony to jest całkiem proste, jednak kiedy chce się wyjaśniać bardzo trudno opisać to w krótki sposób unikając jednocześnie złej interpretacji przez odbiorcę (nie wynikającej z jego winy tylko z tego, że omija się szereg informacji, które uważa się za oczywiste i których opis byłby odchodzeniem od głównego tematu, a dla kogoś komu się tłumaczy one wcale oczywistymi nie są, czyli tak jakby robi się skrót myślowy i z tego wynika właśnie duże prawdopodobieństwo złego zrozumienia). Okazuje się, że im dalej sie brnie, tym więcej trzeba objaśniać. Ale naprawdę jest tak, że w pewnym momencie stykanie się z tego rodzaju brudami bardzo dużo daje. Dużo zrozumienia i dużo rozwoju i właśnie paradoksalnie zwiększa wrażliwość w sensie odczuwania empatii jak i zrozumienia (i ogólnego, i innych osób) jednocześnie zwiększając też siłę - odporność na możliwość odniesienia jakichś urazów w wyniku zetknięcia się z czymś należącym do tego "świata brudów".

Kiedy człowiek odcina się od tych sfer życia wtedy nie potrafi rozumieć ludzi czy wydarzeń z tymi rejonami życia związanych (a nawet często słabo rozumie i całą resztę), a także odcina się od części swojej własnej natury i w związku z tym jego wrażliwość (i w znaczeniu empatii) jest mniejsza (niedorozwinięta). Rozwój zrozumienia powoduje zwiększenie wrażliwości. Dość szybko też znika potrzeba osądzania. Właściwie to się dzieje jakoś równolegle. I rozumienie powoduje brak odruchu osądzania, i brak osądzania daje możliwość faktycznego rozumienia. Implikacja zachodzi w obie strony. Przy czym w braku odruchu osądzania nie chodzi o to, żeby nie widzieć w czyimś działaniu np. okrucieństwa, czy ogólnie jakiegoś "zła", ale o to, by to, że wiemy o tych jakichś złych poczynaniach danej osoby nie powodowało, że automatycznie nią gardzimy, chcemy się od niej odciąć, nie potrafimy jej zrozumieć ani jej współczuć, traktujemy ją gorzej niż innego człowieka. Zrozumienie sprawia, że mimo że nie pochwalamy postępowania danej osoby potrafimy zrozumieć jej pobudki, emocje, stan psychiczny. Nie odcinamy się od niej. Nasz związek z innymi ludźmi jak i w ogóle światem jest wtedy silniejszy (nie podziurawiony przez jakieś oceny). Na tym to polega. I w ten sposób otwieramy się na wszystkich ludzi bez odrzucania części z nich ze względu na ich postępowanie. W istocie więc jesteśmy w ten sposób bardziej współczujący, bardziej wrażliwi. Rozumiemy potrzebę osądzania na gruncie społecznym (przez wymiar sprawiedliwości itp.), ale sami nie mamy odruchu osądzania.

No i właśnie, to co napisałam można uznać za lekkie odejście od tematu, ale jednocześnie mocno się z nim wiąże. W każdym razie, jakoś bardziej to uściślając, można powiedzieć, że chodzi o to, by nie izolować się od pewnych sfer życia i bycia człowiekiem. Potrafić otworzyć się na siebie jak i innych w całości. Tyle że nie każdy jest na to gotów, a poza tym wiele osób robi to z innych pobudek. Nie z potrzeby zestrojenia się ze sobą i światem, nie dla rozwoju, tylko np. dlatego, że dana tematyka jest "taka ciekawa", dane zainteresowanie/działanie/hobby "robi wrażenie na innych".

Jeśli chodzi o to co daje to rozumienie, otwarcie się na całość istoty człowieka włączając w to też tą jego ciemną stronę, to trochę to jest tak jak ze zdrowiem psychicznym, że rozumienie tego, co się z nami dzieje sprawia, że jest się odporniejszym na chorobę psychiczną, która w dużym stopniu jednak wiąże się z utratą kontroli. Im bardziej człowiek jest zdezorientowany tym, co się dzieje, tym mniejszą ma nad tym kontrolę i jednocześnie ta jego dezorientacja potęguje się. Taka osoba łatwiej zapada na chorobę psychiczną. Można by nawet powiedzieć, że w wielu przypadkach choroba psychiczna wynika z utracenia kontroli, z tego rodzaju dezintegracji, niemożności ogarnięcia. Podobnie też jest z kwestią bycia uważnym w sensie rozwijania świadomości (uważności) i w tym świadomości siebie, świadomości wydarzeń. Jeśli dość mocno się to rozwinie, to nawet jeśli się chce wyprzeć jakieś wydarzenia ze świadomości, to ten mechanizm choć naturalny, nie działa. Wypieranie ze świadomości traumatycznych wydarzeń jest bardzo pożytecznym mechanizmem, bo dzięki niemu człowiek pozbywa się ze świadomości rzeczy, których nie byłby w stanie znieść i dzięki temu może nadal jakoś funkcjonować. Jednak z drugiej strony te wyparte przeżycia nie znikają i choć człowiek nie jest ich świadom wracają choćby w snach (ale nie tylko) i na wiele sposobów jednak niszczą. I w sferze psychicznej, i w sferze fizycznej w sensie wywoływania chorób somatycznych. Mechanizm wypierania istnieje, bo jednak wielu przeżyć człowiek w danym momencie - kiedy się wydarzają - nie jest w stanie wytrzymać - w tym danym momencie nie jest na tyle silny psychicznie by je wytrzymać. Jednym słowem jest wrażliwy, ale nie jest silny. Natomiast kiedy się rozwinie w sensie rozwoju duchowego jego wrażliwość zazwyczaj jeszcze wzrośnie, ale wzrośnie też siła. I taki człowiek będzie już w stanie świadomie przeżyć rzeczy, które wcześniej musiałby wyprzeć. Tak więc w zasadzie to jest naturalna kolej rzeczy, że w miarę rozwoju człowiek jest w stanie zajmować się tymi mrocznymi stronami człowieczeństwa i nie ulec zniszczeniu. Przy czym to naprawdę bardzo otwiera i powoduje dalszy rozwój z tymże no właśnie trochę trudno tak na pierwszy rzut oka ocenić na ile dana osoba powinna czy raczej na ile może się w dane sfery zagłębiać. Chyba dość dobrym wyznacznikiem są jej pobudki. Nie powinna tego robić np. z pobudek sadystycznych czy ogólnie jakichś "niskich" pobudek, dla odniesienia jakichś osobistych korzyści innych niż swój rozwój rozumiany jako uszlachetnienie się. Nie powinna zajmować się tym z czystej ciekawości ot tak dla rozrywki albo z chęci wykreowania się na ciekawą osobowość o "mhrocznych zainteresowaniach". To powinno być raczej coś w rodzaju wewnętrznej potrzeby zrozumienia i to zrozumienia dla siebie samego. Nie np. żeby zaszpanować tym przed znajomymi, albo żeby pisać o tym pracę naukową. Chyba wtedy jest najbezpieczniej.

Przy czym wiesz, to jest też tak, że zawsze potrzebna jest równowaga i nie ma możliwości, by ktoś się faktycznie rozwinął jeśli odcina się od tych mroczniejszych sfer życia czy po prostu bycia człowiekiem. Taka osoba jest niepełna. Żeby zrozumieć całość trzeba poznać całość.
Nie wiem czy oglądałeś "Czarnego łabędzia", jego treść jest właśnie rozwinięciem tej prawdy, że nie można osiągnąć doskonałości będąc tylko białym łabędziem. Trzeba połączyć w sobie białego i czarnego łabędzia. Ten biały, niby taki dobry, cnotliwy i ogólnie wydawałoby się pozytywny nie jest doskonały, nie jest w pełni rozwinięty, bo nie jest w równowadze. Potrzebuje domieszki czarnego, żeby osiągnąć pełnię/doskonałość. To jest po prostu kwestia poznania/zrozumienia/ogarnięcia całości.

Tak więc generalnie, to takie sfery życia, czy zainteresowania są potrzebne, z tymże też dużo zależy od tego z jakich pobudek wynika czyjeś zainteresowanie. W zasadzie praktycznie w przypadku każdego przebiegu wypadków - także i kończącego się upadkiem - można z tego jakieś wnioski wyciągnąć i w związku z tym mieć przyczynek do rozwoju, tyle że na ile uznasz to - przynajmniej w tej chwili - za wartościowe czy możliwe zależy też w sporym stopniu od tego jak w ogóle postrzegasz człowieka. Jakie masz poglądy na jego istotę, czy np. wierzysz że człowiek jako całość umiera wraz ze śmiercią ciała fizycznego, czy że żyje nadal (rzecz jasna poza tą częścią fizyczną, która umarła).

Jeśli interesuje Cię ta tematyka potrzeby bycia w równowadze także z tymi ciemniejszymi stronami, to może przeczytaj "Golema" Gustava Meyrinka. To jest powieść. Ja to strasznie dawno czytałam i już nawet nie pamiętam treści, ale faktycznie akurat na te kwestie mocno mnie to otworzyło. Z tymże miałam jeszcze to szczęście, że czytałam wydanie z posłowiem Jerzego Prokopiuka, który wyjaśniał tam szereg odniesień do kabały i to faktycznie dużo dało. To było dawno temu i wtedy mało rozumiałam, więc to posłowie sporo mi rozjaśniło.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

To wszystko ma sens. Ja chyba jednak należę do tych ludzi którzy nie mogą sobie na to pozwolić. Bardzo dobrze wiem jak źle działają na mnie złe rzeczy i może nawet mogłyby mnie doprowadzić do upadku. Wolę pozostać po jasnej stronie i cieszyć się nią a unikać ciemnej. Nie jest mi potrzebne pełne poznanie i zrozumienie wszystkiego nawet nie wiem czy to jest możliwe w tak krótkim życiu. Film "Czarny łabędź" obejrzałem, ale nie zajrzałem tak głęboko. Książkę postaram się przeczytać. Przypadkiem teraz czytam drugi raz innego Golema Stanisława Lema :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones